Było ono wyjątkowo mało wesołe, bo pomimo ekscytacji tak często towarzyszącej kolejnym wyjazdom, musieliśmy zostawić w Nepalu tyle dobrych emocji i wrażeń. A najwięcej ich skupiało się wokół ludzi. Kathmandu to nieznośna i hałaśliwa stolica, ale okazuje się, że jeśli się tam trochę pomieszka, potrafi odsłonić swe lepsze oblicze.
Pożegnaliśmy się z naszym dziadkiem wyszywający pamiątki z Nepalu na koszulkach, zaprzyjaźnionym panem od szwalni o cechach wyjątkowo nienepalskich (kochającym ciszę, przyrodę i czystość otoczenia), małżeństwem ze sklepu, w którym codziennie kupowaliśmy te same artykuły, ulubioną indyjską knajpką i Olką. W górach poznaliśmy się całkiem dobrze, czasem aż za dobrze…;) Ale to, co zdarzyło się w Himalajach, niech tam pozostanie… Zresztą do niektórych rzeczy żadne z nas nie chciałoby się przyznawać 😉 Z Olką planujemy się jeszcze spotkać, ale z Nepalem może tylko na planach pozostać.
Chcielibyśmy na koniec przedstawić wszystkim jej wysokość stolicę – Kathmandu, przez większość odwiedzających raczej nie lubianą, okrzykniętą jako brudne, hałaśliwe i ciasne miasto. To wszystko prawda, ale mimo wszystko wartą zobaczenia. W slajdowisku zabraknie kilka fotografii sztampowych miejsc i budowli. Nie zdążyliśmy odwiedzić pielgrzymkowych stup i świątyń, niech Kathmandu pozostanie w pamięci takie, jakie je zostawiliśmy. A następnym razem wieści już z Australii. Niech będzie kontrastowo…





