Ostatnio pisaliśmy o pustyniach. Teraz czas na plaże, bo te również zasługują na osobny wpis. Oman dysponuje pięknym wybrzeżem, głównie piaszczystym. Gdzieniegdzie można spotkać darmowe altanki dla plażowiczów lub opuszczone chatki rybackie (tych jest na pęczki, właściwie wszędzie), pod którymi można spokojnie przenocować. Jadąc rowerami, czy teraz samochodem, zawsze znajdowaliśmy jakieś schronienie.
Pewnej nocy podczas naszej zmotoryzowanej wycieczki słowo „schronienie” było w pełni uzasadnione z powodu długiej ulewy i strasznych nocnych burz. Od tej nocy burze były codziennością i już towarzyszyły nam do samego Maskatu. Porywisty wiatr po prostu nie pozwalał na rozbicie namiotu, więc dachy nadmorskich domków pasowały jak ulał (chociaż czasami były dziurawe jak sito).




Przechadzając się plażami Omanu wręcz potyka się o morskie skarby – wielkie muszle, tajemnicze kraby, ususzone szkielety dziwnych ryb, niestety i śmieci, ale również w odpowiednim regionie zielone żółwie – zagrożony wyginięciem gatunek – które właściwie przez cały rok przypływają po 21 złożyć jaja w piasku. Główny sezon lęgowy przypada na późne lato i jesień, ale niedaleko miasta Sur znajduje się rezerwat, w którym żółwie pojawiają się przez cały rok. Wybraliśmy się do niego i nawet zarezerwowaliśmy bilety na „seans żółwiowy”, ale gdy tylko dowiedzieliśmy się, że wieczorem przybędzie ponad 100 osób, żeby móc przyłapać żółwia buszującego w piasku, szybko postanowiliśmy, ze już nie wrócimy, a i właściwie szanse, żeby zobaczyć żółwie o tej porze roku, były niewielkie. Zresztą 6 lat temu widzieliśmy ogromne żółwie na plażach Turcji. Udało się nam wtedy podpatrzeć niektóre etapy lęgowe, jak składanie jaj, czy wykluwanie się żółwiątek ze skorupek, więc teraz nie straciliśmy wiele. Następnego dnia mogliśmy zobaczyć kilka żółwi na plaży, niestety martwych. Były piękne, rzeczywiście zielone, szkoda, ze już nie żyły. Prawdopodobnie zaplątały się w rybackie sieci lub po prostu umarły ze starości.

Oprócz żółwi, flamingi też dopisują. Trzeba tylko rozbić się gdzieś przy bagiennym rozlewisku lub solnych moczarach, wstać wcześnie rano lub poczekać do popołudnia. Te widziane przez nas w Omanie były tylko ich sylwetkami gdzieś daleko, ale i tak miło było podpatrywać różowe żerowisko.


Ale najlepsze plaże to te bezludne, bo czyste i pełne fauny i flory zagubionych gdzieś w piasku, a takich w Omanie nie brakuje.




7 thoughts on “Plaże Omanu”
Miałem nadzieje na Krecie znaleźć choć zbliżone muszle do tych, ale sie troche przeliczyłem 🙁
Geno, ale się zrobiłeś kudłaty;)
Już byłem u hinduskiego fryzjera 😉
piękne znaleziska:) a miejsce cudowne:)
Czy można muszle zabrać do Polski?
Czy można przywieźć muszle do Polski?
z turcji nie mozna wywozic okreslonych rodzjów muszli i konkretnych kamieni z rzeki ale tak naprawde nie ma nigdzie dokladnych wytycznych wiec ryzyko że sie przyczepia jest zawsze ps za te kamienie bez dyskusji 2 dni aresztu … ale na lotnisku pokazałam swoje kamyczki i pozwolili mi iść więc to nie były te 🙂